„W szpitalach króluje religia strachu, widzę tylko cierpienie przez szczepionkę” ...z oddziału intensywnej terapii https://zorgmedewerkersverenigd.nl/het- ... e-spreken/Jakiś czas temu kolega z pracy zapytał mnie, co u mnie słychać i dlaczego nie ma mnie w pracy.
Moja odpowiedź:
Radzę sobie, ale nie mam już nic wspólnego z rzeczywistością, którą obserwowałem przez 1,5 roku w naszym szpitalu, na oddziale intensywnej terapii/pierwszego nadzoru kardiologicznego. Czuję się tak, jakbym nie znała już "języka", którym, jak mi się wydawało, władałam biegle przez 25 lat. Czy jest to bzdura; 1,5 metra, czy ochraniacze na zęby, maski przeciwodpryskowe. Bzdury o izolowaniu ludzi , całkowicie niewłaściwe stosowanie izolacji, a następnie kazanie im czekać dzień, czasem dwa dni, w izolacji na wyniki badań. Jak pan wie, często udawało mi się wyciągać pacjentów z nieuzasadnionej izolacji po konsultacji z mikrobiologiem. Bezsensowne i nieludzkie środki ograniczające odwiedziny, po prostu nie mogłem się z tym zgodzić, ku frustracji wielu kolegów, ponieważ nie przyjąłem tego samego stanowiska. Ale moje sumienie nie pozwoliło mi na to. Wybierz więc albo zostawienie dziecka, albo żony, ze śmiertelnie chorym pacjentem.
Fakt, że w kartotece pacjenta nadal widnieje informacja, że jest on nieszczepiony, podczas gdy nawet o to nie pytano, nie mówiąc już o rejestracji, wszystkie skutki uboczne, o których mówili mi pacjenci, stare zawały serca z powodu braku opieki, tsunami pozytywnych wyników d-dimerów (red.: wartość we krwi, która wskazuje na krzepnięcie w organizmie) u młodych ludzi po szczepieniu, zatory płucne, zawały, "(nie)pniopochodne" (red.: nieprawidłowości w EKG w wyniku zawału serca). Czy to wszystko przypadek? Za każdym razem znowu jestem postrzegana jako nieszczęśliwa, ponieważ odmawiam założenia takiej niedziałającej maski na usta lub maski przeciwrozpryskowej, kiedy siedzę przy łóżku "zakażonego" lub "podejrzanego" pacjenta. Ludzie, którzy idą do swojego samochodu na parkingu z maską na ustach. Ten cyrk zaczyna się od nowa. Nie zniosę tego dłużej.
Tak wiele razy próbowałam uświadomić ludziom, na jak śliskim stoku się znajdujemy. Nie wolno nam o tym mówić. Lekarze, którzy o koronie myślą tylko w przypadku avnrt (red.: arytmia serca), albo po szczepieniu, gdy pacjent do momentu zastrzyku był zdrowy i wskazywał, że od tego właśnie momentu cierpi.
My niczego nie badamy. Nawet nie pytamy. Nie mogę już sobie z tym poradzić, ponieważ wtedy nie traktuję pacjentów poważnie i nie mogę wykonywać swojej pracy właściwie. Nie mogę sprzedać pacjentowi, że bąble na rękach i plecach dzień po ukłuciu są rzeczywiście spowodowane tym ukłuciem, bo tego nie wiem. Ale musimy mieć odwagę, by to zbadać. A my tego nie robimy. Udajemy, że to nie istnieje. Jeśli usłyszę i zobaczę tę historię... to coś jest bardzo nie tak, jeśli chodzi o mnie. Zwłaszcza, gdy słyszą od swojego lekarza rodzinnego, a nawet od swoich dzieci, że to nie może być związane ze szczepieniami, chociaż sami tak myślą i czują.
Pacjenci nie są szaleni. Słucham ich i traktuję poważnie. Zanotowałam to i podałam im numer Lareb (centrum zgłaszania niepożądanych reakcji na leki). Większość z nich (pacjentów i kolegów) nawet nie wie o ich istnieniu. W pewnym momencie przestałam o to pytać, bo nikt tego nie zgłaszał. Ale pacjenci często sami zaczynali o tym mówić, ponieważ chodziłam bez maseczki na ustach.
Pacjentów należy traktować poważnie. Czułam się, jakbym pracowała w miejscu, gdzie logiczne myślenie nie wchodziło już w grę.Myślałam, że wszyscy stali się tacy niespokojni. Specjaliści z maskami przeciwbryzgowymi i tacy, którzy zawsze chodzą wokół mnie z wielkim ukłonem. Mimo, że miałam coronę i mam przeciwciała. To nie ma znaczenia. Jeśli o mnie chodzi, to istnieją dwie możliwości.
-sama oszalałam (pierwszy raz tak się wydawało w maju 2020 roku, gdy pandemia się skończyła - wg "v dissel" limit epidemii nie został przekroczony od tego czasu - szpitale były prawie wszystkie puste). Potem zaczęły się te bzdury. Nazywam to totalnie kafkowską rzeczywistością.
-Świat, w którym żyję (i pracuję) w dużej mierze sam oszalał. Wielu ludzi cierpi z powodu dysonansu poznawczego. Z powodu strachu nie potrafią już racjonalnie myśleć.
Powiedziałbym: policzcie "ustniki" na zewnątrz u tych na rowerze i na ulicy, a będziecie wiedzieć, o co mi chodzi. Ten strach stał się powszechny. Dla niektórych jest to bardziej intensywne niż dla innych. Przeczytaj opakowanie pudełka z niemedycznymi ochraniaczami na zęby, z którymi każdy wchodzi do szpitala. Napisane jest: nie chroni przed rozprzestrzenianiem się Covid-19.
Mam jakieś pojęcie o tym, co się dzieje, ale i tak przegrywam. Wytrzymywałam z humorem i za każdym razem myślałam: "o, to będę ja". Ale obawiam się, że to nie ja. I nie, na pewno nie mam monopolu na prawdę. Stopniowo wszyscy są całkowicie zahipnotyzowani przez media, politykę, to trwa non stop. Wszyscy powtarzają sobie nawzajem swoje historie. Na wszystkie niepowodzenia jest odpowiednia odpowiedź. Dla każdego nielogicznego nonsensu istnieje jeszcze bardziej idiotyczne wyjaśnienie. Czy to o półtora metra, ochraniacze na zęby, izolacja, nagle tsunami zapaleń około-endokardialnych (red.: infekcje serca), potem znowu o nieszczepionych, potem znowu o podwójnie zaszczepionych z koroną, potem znowu te wszystkie dziwne skutki uboczne, które rzekomo nie istnieją. Wszyscy się z tym zgadzają, ale to nie może być wina szczepionek. O to właśnie chodzi. Nie do opisania. Stała się ona religią strachu. Ja nie jestem jednym z nich.
Tak, nadal możesz przenosić wirusa i możesz się nim zarazić, ale nie zachorujesz tak bardzo. Myślę więc: to po prostu nie działa, jeśli jesteś podwójnie zaszczepiony i nadal możesz zachorować i rozprzestrzeniać chorobę. Kupujesz więc nowe tarcze hamulcowe, ale powyżej 100 km na godzinę się psują. W przeciwnym razie jechałbyś 120 km, ale teraz jedziesz 100 km na godzinę. Dlatego przynajmniej kilka razy w roku należy zaopatrzyć się w nowe tarcze hamulcowe. A jeśli się z tym nie zgadzasz, to jesteś "zaprzeczaczającym" tarczom hamulcowym i stwarzasz zagrożenie na drodze dla przejeżdżających dziadków i babć. A jeśli w ciągu tych sześciu miesięcy prowadziłeś samochód tylko raz, to nie ma znaczenia. I tak kup nowe. Nawet jeśli Twój samochód jest zawsze zaparkowany w środku. Zagrożenie życia. Tak właśnie się czuję.
Jak duży nacisk na opiekę zdrowotną wywiera rak?
Czy powinniśmy poddawać całą populację chemioterapii od dwunastego roku życia, a później od piątego roku życia? A skutki uboczne? Lepiej być bezpiecznym niż żałować. I wykreślić z rejestru rodziców tych, którzy się na to nie zgadzają? Aha, i choroby układu krążenia. To wywiera dużo większą presję na służbę zdrowia niż Korona. Wstawianie stentów wszystkim, żeby się upewnić? No cóż, my robimy wiele razy LAD , Cx i RCa (red.: nazwy naczyń krwionośnych w sercu). Przynajmniej dostajesz dużą grupę i złote pięć leków na całe NL od dwunastego roku życia. A jeśli odmówisz chemioterapii i założenia stentu jako zdrowy nastolatek: koniec uczestnictwa w życiu społecznym. Mój mózg nie wytrzymuje tylu bzdur. Oto jak ja na to patrzę.
W maju 2020 roku przestałem już czytać i oglądać wiadomości, gazety itp., ponieważ to, co widziałem w szpitalu, nigdy nie zgadzało się z tym, co słyszałem w telewizji, gazetach. Nigdy! Widzicie, to będzie trwało od dzisiaj, znowu wszystkie maski na usta i maski na rozpryski. To tylko kopiuj-wklej zachowanie i zasady z zeszłego roku, ale teraz wszyscy są podwójnie zaszczepieni i jest o wiele więcej młodych ludzi. Ludzie nadal masowo krzyczą, że winni są nieszczepieni i wkrótce zakasają rękawy do zastrzyku numer trzy (red.: już w pełnym rozkwicie). Dzieci również, jeśli zależy to od naszych wspaniałych decydentów.
Z tak zwaną szczepionką, której działanie widziałem tylko jako nieszczęście. Tylko reszta uważa, że to wszystko jest zbiegiem okoliczności. Dość często widzimy pozytywne d-dimeery, ataki serca i zatorowość płucną, prawda? Wtedy możesz zadać sobie pytanie, dlaczego nie wszyscy to widzą? Ale ja tak? Czy ja przesadzam? Dlaczego nie możemy o tym rozmawiać?
Myślę, że to dlatego, że od ponad roku nie śledzę niczego w telewizji, gazecie czy radiu, a media od dwóch lat non stop pompują strach i wciąż krzyczą, że nie ma związku między szczepionką a skutkami ubocznymi. Ten sam dźwięk na całym świecie. Bezpieczne i skuteczne. We wszystkich językach. Dzień w dzień, dzień poza domem. W zeszłym roku tyle razy pytałam, czy można wyłączyć telewizor w pracy. Nie chcę słyszeć i widzieć tej negatywności 24/7.
Nieszczepionych należy teraz przekonać do przyjęcia szczepionki, ponieważ działa i jest bezpieczna, a zaszczepionych należy przekonać do przyjęcia zastrzyku przypominającego, ponieważ szczepionka nie działa, ale jest bezpieczna. Hahaha, tak to działa tylko przez kilka miesięcy i choruje się trochę mniej. Huh? W zeszłym roku nie było szczepionek, a potem corona zniknęła w lecie. Hahaha ludzie już w ogóle nie chorowali. O tak, znowu jesień.
Ja taka nie jestem. Mierzenie to wiedza, ale najwyraźniej nie wolno nam mierzyć. Zwłaszcza nie o tym. Tak, możemy wykonywać testy PCR do pięciu razy od osób, które już mają wynik negatywny, aż do uzyskania wyniku pozytywnego, a następnie prześwietlić je (zrobić tomografię komputerową) i wrzucić z powrotem do izolatki. A jeśli wynik testu PCR jest pozytywny, to również należy wyizolować i od razu założyć dobry wynik. Wtedy fałszywie pozytywny nie istnieje. Przynajmniej nie tam, gdzie my pracujemy. Ale wszędzie jest to ta sama polityka: Liczenie podejrzanych, pobieranie PCR po śmierci, po reanimacji. I tak dalej.
Po czternastej wizycie na tomografii z młodym, trzydziestoletnim mężczyzną, który powiedział mi, że od drugiego zastrzyku czuje się tylko zmęczony i ponownie zdiagnozowano u niego zapalenie osierdzia, pękłam. Po kolejnej rundzie nagabywania przeze mnie lekarza o te wszystkie pozycyjne wyniki d-dimerów i pytanie, dlaczego nie włącza tego do anamnezy, lekarz asystent pomyślał, że dobrym pomysłem byłoby, gdybym to zbadała. Ja? Dlaczego tylko ja?
Wrócę, wiesz. Zawsze śmiałam się głupio przy tobie, zawsze byłeś jasnym punktem i to wszystko brzmi teraz bardzo dramatycznie, ale potem rozumiesz, skąd to się wzięło. Jest to nagromadzenie tego, co uważam za nienaukowe bzdury, które musisz zaakceptować od ludzi, którzy patrzą na ciebie jak na show Rasta Rostelli. Dopiero kiedy wszyscy na OIOM-ie zostali zaszczepieni, wszystko zaczęło się układać, bo ludzie poczuli się trochę bezpieczniej. Niektórzy odważyli się nawet zdjąć czapki z ust w lecie. Atmosfera od razu się poprawiła, bo ludzie nagle poczuli się "bezpieczniejsi", ale to było tylko lato. Zawsze jest to spokojny czas, jeśli chodzi o grypę. Nadal dużo mycia rąk alkoholem z pomp, ale niektórzy odważyli się nawet zdjąć maski.
A teraz, po jednym poleceniu w telewizji, wszyscy zakładamy maski i krzyczymy, jak teraz jest zajęty? Hahaha z dnia na dzień? W sezonie grypowym jest zawsze zajęty. Wszyscy o tym zapominają. Opieka zdrowotna jest strukturalnie zburzona, wyczerpuje się, a my coraz bardziej się starzejemy. Jasne, robi się coraz bardziej tłoczno, ale jeśli chodzi o mnie, to wystarczy zadać sobie jedno pytanie:
'Czy widziałeś pandemię przez dwa lata?' Nie . Tak, zajęty był OIOM. W sezonie grypowym jest zawsze zajęty. Ale pandemia? Na ulicy? Na plaży? W szpitalu? Przynajmniej nie ja, po maju 2020 roku. Na pewno nie w CCU. Tak, definicja pandemii została bardzo podstępnie zmieniona w zeszłym roku. Pandemia nie polega już na liczbie zgonów, ale na liczbie "infekcji" (PCR, czyli pozytywnie przebadanych). Więc przeziębienie jest teraz pandemią. Ale i na to jest idiotyczne wytłumaczenie. Nie ma więc różnicy. Pojawi się nonsensowne wyjaśnienie. W tym roku zmieniono również definicję szczepionki. Ale tak czy inaczej, nie słyszy się o tym. Wszystko, o czym mówiono mi, że jestem szalona, spełniło się. Powiedziałam to już w zeszłym roku: "Uważajcie, drodzy ludzie, to nie dzieje się dobrze". Myślę, że nie jestem tak nieszczęśliwa, na jaką wyglądam. No to przestaję. Wiesz, jakie jest moje stanowisko. Trochę to rozwlekłe, ale wtedy zrozumiecie, dlaczego zrezygnowałam.