Cukrzyca II i depresja

Fitoro
Posty: 384
Rejestracja: 02 wrz 2016, 8:11

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: Fitoro » 28 lis 2020, 19:05

Dzięki Paula za dobre info ;)

...szkoda ze u nas na forum nie ma polubień postów - kciuk w górę
;) 8-)

Lekarze przepisują leki o, których mało wiedzą, na choroby o których jeszcze mniej wiedzą- ludziom, o których NIC nie wiedzą !
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 729
Rejestracja: 19 lis 2018, 14:23

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: Paula » 28 lis 2020, 19:17

Dziękuję Fitoro. :D
"W końcu wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie jest dobrze, to jeszcze nie koniec."
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 729
Rejestracja: 19 lis 2018, 14:23

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: Paula » 29 lis 2020, 16:46

Dla wszystkich smutnych i znerwicowanych taka bardzo mądra przypowieść :D :
"Stary i mądry człowiek szedł polną drogą.

Nie spieszył się: zatrzymywał się co chwilę, by podziwiać ptaki na niebie, a potem oglądał kwiaty rosnące wzdłuż drogi.

Nagle zobaczył smutnego, zmęczonego mężczyznę, który szedł w jego kierunku i dźwigał ciężki pakunek na ramionach.

Jedno spojrzenie na tę osobę wystarczyło mędrcowi, by zrozumieć, jak ten człowiek ciężko pracuje i cierpi w życiu.

– Dlaczego wybrałeś ścieżkę ciężkiej pracy i niekończącego się cierpienia? – zapytał starzec.

– Cierpię bez powodu! Znoszę próby, znoszę niedogodności, znoszę wszystko, aby tylko moje dzieci i wnuki mogły żyć w dobrobycie i szczęściu – odpowiedział nieszczęśliwy mężczyzna.

I dodał: Wszyscy moi przodkowie tak postępowali. Mój pradziadek skazał się na przepracowanie ze względu na dziadka, jego dziadek ciężko pracował dla ojca, a mój ojciec wciągnął mnie w ciężką pracę, więc i ja ciężko pracuję, i cierpię dla dobra moich dzieci.

– Powiedz mi, czy któryś z członków twojej rodziny był kiedykolwiek szczęśliwy? – zapytał mądry wędrowiec.
– Jeszcze nie, ale moje dzieci i wnuki z pewnością będą szczęśliwe! – z entuzjazmem powiedział mężczyzna.

– Wiesz, jest taka mądrość: analfabeci nie mogą nikogo nauczyć czytać, a zając nigdy nie podniesie sokoła – powiedział mędrzec. – Najpierw musisz sam nauczyć się być szczęśliwym człowiekiem, a dopiero potem będziesz w stanie nauczyć swoje dzieci prawdziwej sztuki szczęścia i cieszenia się życiem."
"W końcu wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie jest dobrze, to jeszcze nie koniec."
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 729
Rejestracja: 19 lis 2018, 14:23

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: Paula » 06 gru 2020, 19:53

A gdybym Wam powiedziała, że ta depresja, nerwica, czy jakakolwiek inna choroba pojawiła się w Waszym życiu, bo jest ku temu ważny powód? Wiem, w pierwszej chwili pomyślicie, że ta Paulina nie wie o czym mówi. Kochani, dobrze wiem i rozumiem, ale równocześnie naprawdę identyfikuję się z poniższą przypowieścią:
"Dawno temu pewien król podczas polowania skaleczył się w palec. Natychmiast wezwano do niego doktora, który należał do świty, czuwając przy królu podczas każdych łowów. Lekarz wprawnie zabandażował skaleczenie, a król spytał, czy wszystko będzie dobrze.

“Dobrze czy źle, któż to wie?” odparł doktor, po czym wszyscy powrócili do przerwanych łowów.

Jak powrócili do zamku, w ranę wdało się zakażenie. Monarcha ponownie wezwał swojego lekarza, doktor wyczyścił ranę, wtarł w nią maść, po czym zabandażował.

“Jesteś pewien, że wszystko będzie dobrze?” spytał nieco zaniepokojony władca.

“Dobrze czy źle, któż to wie?”, ponownie odparł doktor.

Słowa te sprawiły, że król jeszcze bardziej się zaniepokoił. Obawy władcy potwierdziły się kilka dni później, kiedy to infekcja rozwinęła się tak mocno, że palec musiał być amputowany. Monarcha wściekł się na swojego niekompetentnego lekarza do tego stopnia, że osobiście zaprowadził go do lochów i wtrącił do celi.

“No doktorze, jak ci się podoba pobyt w więzieniu?”.

“Bycie więzieniu, wasza miłość … dobrze czy źle, któż to wie?” odpowiedział lekarz ruszając ramionami.

“Jesteś równie szalony, co niekompetentny” stwierdził król, po czym opuścił lochy.

Kilka tygodni później rana po amputacji się zagoiła, więc król zdecydował się ponownie wyruszyć na polowanie. W pewnym momencie podczas pościgu za zwierzyną oddzielił się od swojej świty i zgubił drogę w lesie. Błądząc pośród drzew został schwytany przez rdzennych mieszkańców tej krainy. Okazało się, że cała rzecz miała miejsce podczas ich święta, więc postanowili złożyć króla w ofierze bogowi lasu. Przywiązali monarchę do wielkiego drzewa, po czym ich szaman zaczął śpiewać i tańczyć wokół przerażonego władcy. W międzyczasie pozostali mieszkańcy lasu ostrzyli rytualny nóż.

Szaman wziął ostrze i już był gotowy do podcięcia gardła królowi, gdy nagle się zawahał, po czym krzyknął:

“Stop! Ten mężczyzna ma tylko 9 palców! Nie jest wystarczająco idealny, by poświęcić go w ofierze naszemu bogu! Puśćcie go wolno.”

Dobrze czy źle, któż to wie?
W ciągu kilku dni królowi udało się wrócić do swojego pałacu. Gdy tylko tam dotarł, natychmiast skierował swoje kroki do lochu, by podziękować mądremu lekarzowi.

“Myślałem, że wygadujesz to wszystko z głupoty. Dobrze czy źle, któż to wie, brzmiało jak nonsens. Teraz wiem, że miałeś rację. Utrata palca była dobra. To ocaliło moje życie. Źle postąpiłem zamykając cię w lochu. Bardzo cię za to przepraszam”.

“Co macie na myśli, wasza wysokość? Gdybym nie został osadzony w lochach, uczestniczyłbym w polowaniu. I również ja mógłbym zostać schwytany przez ludzi lasu. A ja mam wszystkie swoje palce”.

(Ajahn Brahm “Opowieści buddyjskiego mnicha”)
"W końcu wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie jest dobrze, to jeszcze nie koniec."
sowka
Posty: 1722
Rejestracja: 25 maja 2016, 22:36

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: sowka » 06 gru 2020, 20:27

Jaki z tego morał ?
W życiu musi być trochę dobrze i źle. Bo jak jest tylko dobrze, to nie jest dobrze.
Nie dostrzegamy prawdziwych problemów , nie doceniamy przyjaciół ...mało tego nie możemy tych prawdziwych przyjażni zweryfikować :)
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 729
Rejestracja: 19 lis 2018, 14:23

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: Paula » 08 gru 2020, 14:15

A może te trudne momenty w życiu, takie jak choroba to próby, a zarazem szanse... Nie poddawajcie się, Kochani. :D
"
Były sobie dwie żaby, które skacząc z ogrodowej grządki gdzieś na schody, lub parapet, wylądowały …. w śmietanie. Szybko zdały sobie sprawę z powagi swojej sytuacji. Ciecz była gęsta i lepka, nie dało się w niej pływać. Machały łapkami, ale nie mogły poruszyć się nawet o krok. Kiedy tylko przestawały się ruszać, natychmiast zapadały się głębiej i głębiej, nie mogąc złapać tchu.
Cel był bardzo blisko, miska mała, żaby widziały upragnioną wolność, ale nie mogły się ruszyć. Nawet o centymetr.
– Co za beznadziejne położenie! – powiedziała pierwsza żaba.
Szybko straciła nadzieję, poddała się.
– Ile byśmy nie machały łapkami i tak w końcu umrzemy z wycieńczenia – powiedziała. – Nie ma sensu się męczyć. Po co mam przedłużać swoje męki? Po co mam się wysilać jeśli to i tak nic nie da? Śmierć nas nie minie!
Po chwili była już na dnie, a biała tafla śmietany wygładziła się nad jej głową.
Druga żaba patrząc na to, była bliska takiego samego losu, ale pomyślała, że jeśli ma umrzeć, to przynajmniej spróbuje nie przyśpieszać tego momentu.
Machała łapkami tyle ile mogła, aż w końcu, śmietana zamieniła się … w masło.Żaba wyczłapała po tłustej powierzchni na brzeg naczynia i znikneła w ogrodzie."
"W końcu wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie jest dobrze, to jeszcze nie koniec."
sowka
Posty: 1722
Rejestracja: 25 maja 2016, 22:36

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: sowka » 08 gru 2020, 16:21

Tak powstało masło z wkładką na eksport dla Francuzów :lol:
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 729
Rejestracja: 19 lis 2018, 14:23

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: Paula » 11 gru 2020, 20:04

Dla Was Kochani. :D
„Pewien mężczyzna uważał, że jest samotny, a jego życie jest pełne smutku. Postanowił, więc dowiedzieć się czym różni się smutek od radości. Wybrał się do Muzeum Radości.

W muzeum tym były tylko dwie sale. Pierwsza podpisana „Smutek”, a druga „Radość”.

Mężczyzna wpierw udał się do sali Smutku. Tuż przed drzwiami usłyszał dochodzące z wnętrza jęki, szlochania, narzekania i paniczne okrzyki. Przestraszył się, ale wszedł do środka.

Ujrzał setki osób siedzących przy wielkim okrągłym stole.

Na środku stołu leżały najlepsze potrawy z całego świata.

Każda osoba miała na stałe przyczepioną do ręki bardzo długą łyżkę.

Każdy człowiek mógł nabrać na łyżkę potrawę jaką tylko chciał, jednak wszyscy umierali z głodu i bardzo cierpieli.

Nie mogli jeść, ponieważ każda łyżka była dwa razy dłuższa niż ludzkie ramię. Każdy mógł nabrać na łyżkę dowolną potrawę, jednak nie mógł jej skierować do swoich ust.

Wszyscy byli bardzo smutni i narzekali na swój los.

Mężczyzna opuścił salę Smutku.

Udał się do sali Radości. Tuż przed salą usłyszał radosne śmiechy, żarty i wznoszone toasty. Z radością wszedł do środka. Nagle stanął jak zamurowany. Ujrzał ludzi zgromadzonych w sali i zrozumiał na czym polega radość.

Zrozumiał jak zapewnić sobie radość.

Oto, co ujrzał w sali „Radość”. Tutaj też był okrągły stół, a przy nim setki osób. Na środku stołu znajdowały się przysmaki z całego świata. Również każdy człowiek miał przytwierdzoną do dłoni bardzo długą łyżkę.

Jednak tutaj nikt nie głodował, nie narzekał, ani nie jęczał z bólu. Tutaj wszyscy jedli, a w przerwach popijali wino i opowiadali żarty.

Spytasz jak to możliwe? Po prostu każdy karmił swojego sąsiada, a sąsiad jego. Oni świetnie dogadywali się i bardzo dobrze współpracowali ze sobą. Nawet nie zauważyli przeszkody jaką były zbyt długie łyżki.”
"W końcu wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie jest dobrze, to jeszcze nie koniec."
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 729
Rejestracja: 19 lis 2018, 14:23

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: Paula » 13 gru 2020, 17:17

Tak sobie pomyślałam, że należy wspomnieć o jeszcze jednej bardzo ważnej kwestii związanej z depresją. Mianowicie należy zdawać sobie sprawę z tego, że nie zawsze mocne obniżenie nastroju to już depresja, albo może inaczej, epizody depresyjne bywają potrzebne. :shock: Spójrzmy na to z takiej perspektywy: człowiek ma intensywny czas w swoim życiu, praca ponad siły, domowe obowiązki, kłopoty różnego rodzaju,brak czasu na relaks, czy sen. Nazywając to bardziej profesjonalnie jest on w permanetnym stanie "fight or flight". I pewnego dnia rzeczywiście nie może już wstać z łóżka, bo taki jest słaby albo zalewa się łzami i absolutnie nie jest w stanie robić nic innego w danym momencie. Natychmiast pojawia się myśl: to depresja. Większość udaje się do kitlarza, a tam jak wiemy od ręki przepisywane są "magiczne pastylki". Wszak przecież wpisanie depresji na listę chorób okazało się bardzo dochodowe. :lol:
Moim zdaniem jednak należy zastanowić się czy ta reakcja naszego organizmu to może po prostu "rest and digest", a więc równowaga dla utrzymującego się przez dłuższy czas "walcz albo uciekaj". I gdybyśmy pozwolili sobie na ten sen, odpoczynek czy nawet te łzy to prawdopodobnie po kilku dniach pojawiłaby się ulga i uczucie zrównoważenia psychicznego...
Ja oczywiście wiem, że smutek, marazm może się przedłużać, w końcu znam te zaburzenia z autopsji, jednak nie pozwólcie sobie wmówić, że każdy obniżony nastój jest oznaką depresji i jedyna droga to "magiczne pastylki", bo to nieprawda. Ludzie kompletnie nie rozumieją swoich organizmów, ponieważ "system" wmówił im, że wcale na zdrowiu znać sie nie muszą, od tego przecież są kitlarze. Problem polega jednak na tym, aby prawdziwie poprawić stan zdrowia, oczyścić organizm, odżywić go, a nie zagłuszać objawy i do końca życia wspierać koncerny farmaceutyczne.
Płaczcie, kiedy potrzebujecie, krzyczcie, gdy musicie, porozmawiajcie z życzliwą osobą, wyśpijcie się, posłuchajcie ulubionej muzyki, jedzcie zdrowo, a być może okaże się, że ten stan mocno obniżonego nastroju niekoniecznie trzeba leczyć, tak jak to przedstawiają w telewizji. :D
Ostatnio zmieniony 14 gru 2020, 0:34 przez Paula, łącznie zmieniany 1 raz.
"W końcu wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie jest dobrze, to jeszcze nie koniec."
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 729
Rejestracja: 19 lis 2018, 14:23

Re: Cukrzyca II i depresja

Postautor: Paula » 13 gru 2020, 17:44

W związku z powyższym wpisem mam dla Was, Kochani, pewną opowieść :D :
"Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka.
Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem,
a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej,
szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać.
Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem.
Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała:
"Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy,
a blade wargi wyszeptały: "Ja? ... Nazywają mnie smutkiem"
"Ach! Smutek!", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
"Znasz mnie?", zapytał smutek niedowierzająco.
"Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
"Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, "to dlaczego nie uciekasz przede mną.
Nie boisz się?" "A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły?
Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka.
Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?" "Ja ... jestem smutny."
odpowiedział smutek łamiącym się głosem.
Staruszka usiadła obok niego. "Smutny jesteś ...",
powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. "A co Cię tak bardzo zasmuciło?"
Smutek westchnął głęboko.
Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać?
Ileż razy już o tym marzył. "Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem,
"najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi.
Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi
i towarzyszyć im przez pewien czas.
Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem.
Boją się mnie jak morowej zarazy." I znowu westchnął.
"Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić.
Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać.
A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności.
Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału.
Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać.
I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane.
Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez.
Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności."
"Masz rację,", potwierdziła staruszka, "ja też często widuję takich ludzi."
Smutek jeszcze bardziej się skurczył. "Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi.
Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą.
Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany,
która co pewien czas się otwiera. A jak to boli!
Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem
i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.
Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał.
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem.
Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia." Smutek zamilkł.
Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze,
potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem.
Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.
"Płacz, płacz smutku.", wyszeptała czule.
"Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił.
Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam.
Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona."
Smutek nagle przestał płakać.
Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:
"Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?"
"Ja?", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko,
jak małe dziecko. "JA JESTEM NADZIEJA!"
"W końcu wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie jest dobrze, to jeszcze nie koniec."

Wróć do „Medycyna komplementara/ Biologia/ Biochemia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 84 gości